Kot wierny niczym pies - Słyszałem, że psy potrafią odnaleźć swego pana, ale żeby kot - zachodzi w głowę major Artur Kasparow. Jest zaskoczony, bo jego czworonożny ulubieniec pokonał 2500 km, by znów być z nim razem. Za właścicielem wierny kot Wierka przyszedł z Azerbejdźanu do Uljanowska nad Wołgą.
Kiedy w końcu 1998 roku rodzina Kasparowów zbierała się do wyjazdu z likwidowanego garnizonu w Azerbejdżanie do Uljanowska, ich kot Wierka gdzieś przepadł. Swojego ulubieńca szukali po całym miasteczku, ale to nic nie dało.
- Utratę Warki bardzo wtedy przeżyliśmy - wspomina Kasparow - Był u nas prawie 10lat. Mocno przywiązaliśmy się do niego, a dzieciaki to nawet płakały.
Od wyjazdu upłynęło półtora roku. W tym czasie w Uljanowsku Kasparowowie zmienili kilka mieszkań, dzieci już się pogodziły z utratą kota.
- I proszę sobie wyobrazić, wracam wieczorem ze służby, a na klatce schodowej rzuca się na mnie kocisko, krople w krople nasz Wierka. Nie uwierzyłem własnym oczom. Pomyślałem, że to jakiś przybłęda, ale kot tak się łasił, że wpuściłem go do mieszkania - opowiada major Kasparow.
Niebawem, gdy rodzina dokładnie obejrzała znajdę, wątpliwości prysły. Najpierw wyzbyły się ich dzieci: naderwane ucho, szramy na karku i podbrzuszu, to na pewno Wierka - przekonywały. Kot długo bawił się z dziećmi, a potem ułożył się na poduszce przy głowie zasypiającego Saszy. Nazajutrz rano wątpliwości wyzbyła się żona, gdy przyniosła z bazaru ogórki. Bo na zapach tych warzyw przybłęda reagował jak kiedyś Wierka. - To na pewno nasz kot - mówią. - Tylko nie potrafię zrozumieć, jak Wierka pokonał tysiące kilometrów. SuperExpress 31.05.2000