Długi majowy weekned był okresem wypoczynku, słonecznych kąpieli i rekreacji. Niestety nie byt on równie szczęśliwy dla niektórych psów i kotów. W ciągu ostatniego tygodnia do stołecznych schronisk trafiło dwa razy więcej zwierząt niż zwykle.
W czasie wolnym od pracy większość z nas wyjeżdża za miasto. Ukochany dotąd pies czy kot staje się wtedy problemem. W ciągu 4 dni majowego weekendu schronisko w Celestynowie przyjęło 15 suk i kilkanaście szczeniąt. - To dwa razy więcej niż zazwyczaj - mówi IzabeIa Działak, kierownik schroniska w Celestynowie.
Oddają lub podrzucają Na Paluch natomiast od 23 kwietnia do 3 maja trafiło 71 psów i 30 kotów. - Część z nich przynieśli ludzie. Mówili, że znaleźli w lesie albo nagle dostali alergii. Dobrze wiem, że to nieprawda. Wstyd im po prostu przyznać się, że chcą się pozbyć zwierzaka - mówi Szczepan Kawski, dyrektor schroniska na Paluchu. - Kilka zwierzaków zostało wrzuconych nocą na teren schroniska, a reszta trafiła do nas dzięki interwencji ludzi. W ten sposób na Paluchu znalazła się 3-letnia suka rasy stafford - smutne oczy, bardzo spokojna. 3 maja znaleziono ją przywiązaną do latarni na jednym z osiedli. Obok niej stała miska z wodą i jedzeniem. Nie było wątpliwości, że została porzucona.
Są inne sposoby Oddając lub porzucając zwierzęta ludzie nie rozumieją, że warunki w schroniskach nie są najlepsze. Zdarza się, że w boksach na jednego psa przypada metr kwadratowy przestrzeni. Niewiele ma miejsca do leżenia, nie mówiąc już o bieganiu. A przecież są sposoby na spędzenie wakacji bez wyrzucania psa na bruk. - Jest wiele ośrodków wypoczynkowych, do których można zabierać swoje pupile. Powstały także specjalne hotele dla zwierząt, gdzie jest fachowa opieka i odpowiednie warunki mówi Szczepan Kawski.
- Można również porozmawiać z rodziną, przyjaciółmi. Na pewno ktoś mógłby się zaopiekować psem czy kotem. Schronisko to ostateczność, do której nikogo nie namawiam. Angelika ZDANKIEWICZ Super Express 5.05.2001